Brodacze, Droby, Jukace, Dziady żywieckie. Polscy obrzędnicy ludowi w okresie świąteczno-noworocznym
Brodacze ze Sławatycz, Draby noworoczne, Jukace z Zabłocia i Dziady żywieckie już na dobre wpisały się na Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego Polski i międzynarodowej organizacji UNESCO. Od zwykłych kolędników różni ich natomiast to, że tworzą swój własny niepowtarzalny performance, który bezpośrednio jest związany z miejscem gdzie występują. W tym wpisie dowiecie się zaś trochę więcej na temat tych ludowych obrzędników, robiących w naszym kraju nie mniejsze show od krampusów czy perchtów za granicą.
Brodacze ze Sławatycz
Brodacze są „wizytówką” wsi Sławatycze znajdującej się niedaleko granicy Polski z Białorusią. No i zawsze w ostatnie trzy dni roku pojawiają się oni na tamtejszych ulicach i polach. Aby w niespotykany nigdzie indziej sposób pożegnać stary rok i powitać ten, który zaraz po nim nastąpi. Brodacze ze Sławatycz mają na sobie unikalne stroje, które robią spore wrażenie na widowni swoim majestatem i oryginalnością. Każdy z nich przyodziany jest bowiem w dużą czapkę, wykonaną ręcznie z bibuły, dzięki czemu mierzy dużo ponad 2 metry wzrostu. Ponadto brodacze mają drewniane kostury w rękach, a ich twarze zasłaniają maski ze skóry, które połączone są ze sporymi spiczastymi nosami i jeszcze dłuższymi lnianymi brodami. Natomiast aby nie było im zimno noszą baranie futro i buty ze słomianki.
Co ciekawe, odzienie te oprócz wcielających się w brodaczy mężczyzn przygotowują również ich żony, dziewczyny lub matki. A to najlepiej pokazuje ile potrzeba wnieść pracy, aby przygotować taki strój. Tak bogato przyodziani brodacze „zaczepiają” od 29 do 31 grudnia każdego roku w Sławatyczach przygodnych ludzi z widowni, zatrzymując przy okazji nadjeżdżające samochody. Wtedy też biorą niezaręczone panny „na hocki”, łapiąc je i podrzucając do góry, aby miały powodzenie w przyszłym roku — a to w ostatecznym rozrachunku ma na celu spowodować ich jak najszybsze zamążpójście. Brodacze poza tym kolędują u niektórych gospodarzy. A na koniec występów palą tak zwane „słomianki” co ma symbolizować ostateczny koniec starego roku i tego, co było w nim złe. Warto też dodać, że brodacze podczas swoich obrzędów są nad wyraz głośni i ruchliwi. Od strony duchowej w niesamowity zaś sposób łączą świat nieba (sacrum) ze światem podziemnym (profanum).
Draby noworoczne
Draby noworoczne zwane też drobami — jak sama nazwa wskazuje — odwiedzają domostwa na południowych kresach Polski w wigilię Nowego Roku. Są oni przebrani w słomiane stroje. Każdego draba noworocznego wyróżnia natomiast wykonana ze słomy długa, stożkowa czapka oraz drewniana laga, która nabiera metafizycznej mocy w jego dłoni, kiedy stuka ją w ziemię, żeby wygonić złe moce od gospodarzy. Najczęściej tak noszą się młodzi kawalerowie, ale czasami również dorośli mężczyźni lub nastolatkowie. Aby jako draby noworoczne odwiedzać pobliskie domostwa, żeby życzyć tamtejszym mieszkańcom szczęścia i pomyślności w nowym roku, poprzez śpiewanie pastorałek oraz swojskie okrzyki. Oczywiście robią tak po ówczesnym ugoszczeniu odpowiednim napitkiem i żywnością.
Wtedy to pieśni drabów noworocznych są jak najbardziej przyjazne domownikom. Życzą oni im bowiem jak najwięcej szczęścia, zdrowia, dostatku, płodności i wszelkiej pomyślności przez następne 365 dni. Ale z drabami noworocznymi nie ma żartów, kiedy nie są godnie przyjęci przez mieszkańców danego domu. Wtedy stają się bowiem opryskliwi i ich kolędowanie staje się nad wyraz złośliwe wobec swoich adwersarzy. Draby noworoczne tradycyjnie wychodzą do ludzi po północy lub nad ranem w towarzystwie dziada. Toteż najlepiej przygotowani na wizytę tych regionalnych przebierańców są ludzie, którzy lubią późno iść spać.
Jukace z Zabłocia
Obrzędy Jukaców kojarzą się natomiast z blisko 8-tysieczną dzielnicą Żywca — Zabłociem. Tam też witają barwnie i hałaśliwie Sylwestra oraz Nowy Rok. Pierwsze zapiski o jukacach pochodzą już z połowy XVII wieku. Według legendy wtedy to górale przebrani w skórzane maski i uzbrojeni w długie baty obronili Króla Jana Kazimierza przed Szwedami podczas tzw. potopu szwedzkiego, Wśród jukacy panuje swoista hierarchia, albowiem najwyższej wśród nich postawiony jest kasjer, a następnie „pozycjonowany” jest dziad, diabeł, kominiarz i babka. Kasjerzy pełnią tutaj rolę reprezentacyjną, dziady poganiaczy, diabły odstraszaczy, a w postaci kominiarzy i babek wcielają się najmłodsi uczestnicy obrzędu. Niezależnie od pozycji jukace ubrani są w maskę z baraniego runa, czapkę „ciakę” i w dłoniach mają mega głośny nawet 3-metrowy bat, gdyż strzał z niego przypomina wystrzał z broni palnej. Jednakże mimo całej tej „straszliwej” otoczki ich widok przynosi szczęście i dlatego chętnie zaprasza się ich do pobliskich domów. Tam i na zewnątrz cały ten orszak przebierańców składa takie oto życzenia napotkanym ludziom: „Zdrowia szczęścia i słodyczy noworoczny jukas życzy”.
Dziady żywieckie
Warto przy tym wspomnieć, iż w wioskach niedaleko Zabłocia witają Nowy Rok jeszcze dziady żywieckie. Alfabetycznie pośród nich można spotkać m.in. Cygana z Cyganką, Dziechciorza, Górali, Kominiarza, Ksiądza, Macidulę, Młodą parę, Niedźwiedzia, Policjanta, Śmierć, Żołnierza z rogatywką na głowie i Żyda. Natomiast do najbardziej oryginalnych dziadów żywieckich można zaliczyć Dziechciorza (dawniej handlował dziechciem oraz wykonywał drobne naprawy na wsi), a także demoniczną Macidulę odzianą w odstraszającą maskę i kolorowe frędzle z bibuły. Zresztą sam jej widok jest wart obejrzenia pochodu tamtejszych obrzędniko-kolędników.
Postscriptum
A ktoś z Was miał okazję widzieć występy któryś z tych obrzędników w realu czy w internecie? A jeśli tak, to jak oceniacie ich wpływ na rodzimą kulturę i regionalną tradycję?
Komentarze
Prześlij komentarz